Forum Siedziba literacko skrzywionych Strona Główna

Książki w oryginale

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Siedziba literacko skrzywionych Strona Główna -> Literacko
Autor Wiadomość
NakedCity
Pisarski heretyk


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znikądamen

PostWysłany: Śro 22:21, 19 Gru 2007    Temat postu: Książki w oryginale

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.

Ostatnio zmieniony przez NakedCity dnia Śro 12:35, 24 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pandora
Profan słów


Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 22:39, 19 Gru 2007    Temat postu:

Ogólnie bym się zgodziła, ale są przypadki...gdy wolę tłumaczenie. A dokładniej to chodzi mi tu o przypadek Anne Rice, którą naprawdę lubię w polskiej wersji kronik i nie mogę żadną miarą zdzierżyć w oryginale. Masakra. Dodali jej trochę polotu, którego jej samej brak.

Tak, to kaleczenie książki, to przekręcanie i robienie z niej czegoś, czym nie jest. Problem taki, że owo "czym nie jest" w tym przypadku podoba mi się bardziej.

Inaczej już na przykład z Tolkienem- mamy naprawdę świetne tłumaczenie Skibniewskiej, ale wciąż oryginał będzie najlepszy.

Ogólnie, tylko po oryginale widać, czym książka miała być i czym jest. Co nie zmienia faktu, że cenię i szanuję robotę, którą muszą odwalić tłumacze. I ci tłumaczący "na pałę", i ci z literackim zacięciem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laiquendi
Pożarty poziomek


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 690
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 01:32, 20 Gru 2007    Temat postu:

Ja też zaczęłam od Pratchetta, a mianowicie od "Thief of time", bo jako jedyne było w księgarni. Teraz jednak, kiedy czytam polskie tłumaczenia, choć niewątpliwie są naprawde świetne, czegoś mi jednak brak. A to i tak nic w porównaniu z tym, jak pani tzw. "Damage" okaleczyła serię o Tiffany Aching , bo kobiecie w tym tłumaczeniu ewidentnie brakowało lekkości i polotu(Fik Mik Figle?! ktoś ją powinien leczyć...). Ostatnią część, Wintersmitha (wybaczcie, polskiego tytułu nawet nie umiem wymówić, a co dopiero zapamiętać), tłumaczył już Cholewa i wprawdzie na razie tylko ją przeglądałam, ale zauważayłam, że poza tym przerażającym tytułem, jest o wiele lepiej.
Po ostatnich Dniach Szekspirowskich w Toruniu wzięłam się za to za właśnie za Szekspira w oryginale i rozpłynęłam się z zachwytu. Zawsze mi się podobał, teraz podoba mi się jeszcze bardziej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lira
Przegnita Selerzyca


Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczne i złe K-ce
Płeć: kobieta

PostWysłany: Czw 07:42, 20 Gru 2007    Temat postu:

Ja średnio lubię czytać w innym języku, bo mimo wszystko sprawia mi to dalej pewne kłopoty (sięganie po słownik średnio co stronę, bo już za nic nie potrafię się domyślić jest nieco... męczące). Ale bywa, że i ja sięgnę po coś ambitnego. Aktualnie męczę Lays of Beleriand i szczerze powiedziawszy został mi już tylko jeden, krótki poemat - The Flight of the Noldoli. Uważam, że nie da się tego cuda oddać w tłumaczeniu, ale skoro zabrała się za to bodajże Adaneth, to milczę i trzymam kciuki. To jedyna osoba, której może się udać.
A tak w ogóle, to ostatnio zauważyłam, że niemal wcale nie czytam tłumaczeń, a na półce szukam jedynie rodzimych autorów. I nie mogę zdecydować, czy to dobrze, czy źle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 11:01, 20 Gru 2007    Temat postu:

Lai, polski tytuł to Zimistrz - strach się bać.
Tłumaczenia Pratchetta są straszne, zwłaszcza opowieści ze Świata Dysku - najbardziej wsławiła się tu pani Malinowska-Grupińska ze swoim tłumaczeniem Kapelusza pełnego nieba. Jak można pomylić rzeźnika z lokajem?

[EDIT]Od tej pamiętnej lektury czytam tylko i wyłącznie oryginały.[/EDIT]


Ostatnio zmieniony przez Ivoire dnia Czw 11:01, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 15:51, 21 Gru 2007    Temat postu:

Tłumaczenie zawsze było, jest i będzie interpretacją tekstu oryginalnego. Koran do XIX wieku można było czytać tylko po arabsku, ale jegło tłumaczenia nadal były bojkotowane i uznawane za świętokradztwa.
Poza tym, w języku polskim nie występują pewne słowa, którymi operuje język angielski i można je wyjaśnić tylko opisowo. Np. takie foolproof. Albo to blow sth open. Trudno to przełożyć na polski, więc nie powinniśmy tak ujadać na tłumaczy.

Co do "Tygrysa" i głupich błędów, takich naprawdę głupich - muszę się zgodzić, ich wina. Np. polski Mariusz, Ryżowy wampir o długich blond włosach, w naszej wersji językowej ma je kręcone. W oryginale są proste.

Inaczej to bywa z podobnymi, do podanych wcześniej wyrażeniami lub grami słownymi. Bo gra słowna napisana w danym języku, jest grą słowną tylko i wyłącznie dla tego języka. Jeżeli nie podobają nam się tłumaczenia - piszmy lepsze.

W moim wypadku, w czytaniu oryginałów przeszkadza mi upierdliwość. Doskonale rozumiem tekst, ale jeżeli znaczenia jakiegoś słowa się tylko domyślam, (zazwyczaj poprawnie ==') to muszę je sprawdzić w słowniku. Taka już jestem, a to naprawdę przeszkadza w czytaniu.
Powrót do góry
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 16:18, 21 Gru 2007    Temat postu:

W takim wypadku najlepiej jest czytać z notesikiem pod ręką. Na bieżąco notujesz dane słówka, nie przerywając lektury ^w^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cammie
Jej Gniotowatość/adminowata żonka Pierza


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 1850
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódka mi tonie
Płeć: kobieta

PostWysłany: Sob 12:09, 22 Gru 2007    Temat postu:

Tłumaczenie nigdy nie odda oryginału całkowicie, po prostu. Zawsze będzie jakieś wypaczenie, nieudolny przekład jakiegoś fragmentu; gry słownej nie w sposób dobrze odzwierciedlić, więc nie dziw, że próby jej tłumaczenia wychodzą tak, a nie inaczej.

Raczej nie lubię czytać w języku innym niż polski, możliwe, że to po prostu kwestia przyzwyczajenia (albo lenistwa). Ostatnio sięgam raczej po naszych autorów (chociaż i tak czytam dużo mniej niż zazwyczaj, yych =='), więc nie mam "okazji" do narzekania na tłumaczów, chociaż, ogólnie, cenię ich pracę, mimo wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 04:52, 29 Gru 2007    Temat postu:

Najbardziej odrzuca mnie niekompetencja tłumaczy - nie tylko pod względem znajomości języka, ale także w kwestiach wymagających logicznego myślenia.

Proszę państwa, Zoś przeczytała dzisiaj mrożący krew w żyłach fragment Zimistrza i ciągle nie może się pozbierać. Osoby zaznajomione ze Światem Dysku pewnie zauważyły, że poprzednia tłumaczka zmieniła imię głównej bohaterki Wolnych Ciutludzi i Kapelusza pełnego nieba z Tiffany na Akwilę, co nie spotkało się z aprobatą czytelników. Prawdopodobnie jest to przyczyna co najmniej dziwnego, a już na pewno nieprzemyślanego zachowania Piotra Cholewy, który przechrzcił Akwilę Dokuczliwą na Tiffany Obolałą, a Ciutludzi na Nac Mac Feeglów. Co więcej, z fragmentu zamieszczonego na [link widoczny dla zalogowanych] wyraźnie widać zmianę (nie mogę powiedzieć, że korzystną) w ich wypowiedziach. Wątpliwe, żeby młodsi czytelnicy (do których, bądź co bądź, seria Opowiadań ze Świata Dysku jest kierowana) z łatwością rozumieli ich dziwnie przypominający gwarę góralską język.

Skróciłam troszkę mój wywód, spowodowany najprawdopodobniej za dużym poziomem mojej frustracji. Dla waszego dobra XD


Ostatnio zmieniony przez Ivoire dnia Sob 05:01, 29 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laiquendi
Pożarty poziomek


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 690
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:13, 29 Gru 2007    Temat postu:

Nie czytałam jeszcze Zimistrza, na razie jestem na etapie zastanawiania się, jak Cholewa mógł popełnić taki tytuł. Cóż, spójrzmy prawdzie w oczy, pani Malinowska-Grupińska nie radziła sobie za dobrze z tłumaczeniem trych książek, ale wydawnictwo mogło przynajmniej babę przycisnąć, żeby się bardziej starała, a nie zmieniać tłumacza. Zdecydowanie bardziej cenię Cholewę jako tłumacza, ale można się było domyślić, że on się bardzo odetnie od poprzedniego tłumaczenia i zrobi to po swojemu, co jest zdecydowanie ze szkodą dla czytelników, którzy nie są fanatykami Świata Dysku i potyczki między tłumaczami mają głęboko gdzieś. Z drugiej strony jestem jednak wdzięczna Cholewie, że pozbył się "Akwili", bo ja do dzisiaj nie wiem skąd się wzięło to kretyńskie imię :/ Fik Mik Figle też mi nie pasowały i to okropnie, biorąc pod uwagę sam ich charakter.
Co do gwary się jeszcze nie wypowiem, muszę przeczytać. Ale o ile opamiętam, w sumie na początku Wintersmitha był cały słowniczek wyrażeń Feegles.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 18:01, 29 Gru 2007    Temat postu:

Polskiego przekładu nie czytałam i czytać nie zamierzam.

Za Akwilę miałam ochotę Malinowską-Grupińską udusić, ale trzeba zachowywać się konsekwentnie. Jeżeli chodzi o imię, to już tłumaczę - imię bohaterki miało znaczyć w starożytnym języku bodajże "Ziemia pod Falami". Pani tłumacz trochę przeszarżowała i stwierdziła, że Akwila będzie lepiej pasować - prawdopodobnie po prostu nie znała etymologii tego imienia, znaczącego orła; brzmiało podobnie do łac. aqua, czyli woda, więc sprawdzanie najwyraźniej wydało jej się niepotrzebne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatta
Profan słów


Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Bielska-Białej

PostWysłany: Nie 12:02, 30 Gru 2007    Temat postu:

Ja przeczytałam Zimistrza i poza przerażającą początkowo zmianą imienia (na szczęście coś mi kołatało, że w orginale była Tiffany) jest ok. W przeciwieństwie do was nie przyczepie się do "fik mik figli", bo mi się to podobało. W końcu brzmi bardzo podobnie do Nac Mac Feegle, a łatwiej dzieciom zapamiętać (w końcu to książka dla dzieci).
A tłumaczenie tytułu jest według mnie bardzo dobre, trzyma kanon, w końcu był już wiedźmikołaj to niech jest zimistrz, lepiej brzmi niż kowal zimy.

Nota bene: oczywiście, że tłumaczenie nigdy nie oddają do końca orginału, ale bądźmy szczerzy mało jest fanatyków, którzy czytają Pratchetta po angielsku, bo jeśli nie jest się naprawdę dobrym w tym języku to nie jest to takie proste jak z osławionym Harrym. Czasami nieźle trzeba się namęczyć, by te słynne pratchettowskie porównania w orginale zrozumieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 22:15, 30 Gru 2007    Temat postu:

Nie wiem, jak dotąd nie miałam z nimi większych problemów. Twoje porównanie do perypetii Pottera jest bardzo trafne - różnica między stylami obojga autorów jest wręcz diametralna - ale chyba polscy czytelnicy powinni liczyć na taką jakość tłumaczenia, jak na przykład w Niemczech. Wiadomo, że nie będzie dokładnie takie same jak oryginał, ale wiele rzeczy można zrobić lepiej. Wystarczy się troszkę postarać.

Gatta, dobiłaś mnie tym "kowalem zimy".
Przepraszam, ale chyba zbliża się atak głupawki XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laiquendi
Pożarty poziomek


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 690
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 01:48, 31 Gru 2007    Temat postu:

Ja miałam problemy na początku- matko, ile ja się z Thief of time namordowałam o.O Ale za to teraz znam tę książkę chyba na pamięć. Jednak im dalej tym lepiej mi szło, teraz za to dziwnie mi się czyta przekłady.

"Kowal zimy" xD...kurczę, powiem Wam, zastanawia mnie jak pani Malinowska-Grupińska poradziłaby sobie z tym tytułem?
Nie zapomnę za to tłumaczenia "Going Postal" by internetowy translator- khm, uwaga-"Chodzenie pocztowego"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatta
Profan słów


Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Bielska-Białej

PostWysłany: Wto 13:12, 01 Sty 2008    Temat postu:

"Kowal zimy" - Ivoire chciałam uświadomić ogółowi, że mogłoby być o wiele gorzej z tytułem Wink (1)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivoire
Sailor Owca
Sailor Owca


Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 22:28, 01 Sty 2008    Temat postu:

Hm, mam jeszcze inną propozycję, powstałą podczas próby wcielenia się w panią Malinowską-Grupińską:

zima + kowal = zimal XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laiquendi
Pożarty poziomek


Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 690
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:38, 01 Sty 2008    Temat postu:

Pięknie, pięknie, od razu miałam wizję Wintersmitha w złotych łańcuchach mówiącego do Tiffany na powitanie "Yo, siemasz, maleńka" o_O
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Siedziba literacko skrzywionych Strona Główna -> Literacko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin